W naszym kraju zwykło się uważać, że budowa bliźniaków ma sens jedynie w obrębie rodziny. Dzieci dorastają, zakładają własne gniazda, więc przychodzi decyzja o dobudowaniu drugiego domu do istniejącego już rodzinnego. Takie myślenie pokutuje najczęściej w małych miasteczkach i na wioskach. Na szczęście ten stereotyp powoli odchodzi do lamusa. Dziś budowa bliźniaków równie dobra jest dla rodzin spowinowaconych, jak i ludzi zupełnie sobie obcych. Kwestia jest tylko jedna: czy potrafimy się ze sobą dogadać?
Bliźniak, jak sama nazwa wskazuje, to jeden z dwóch podobnych do siebie domów połączonych ze sobą najczęściej jedną ścianą. Z medycznego punktu widzenia można zażartować, że to bliźnięta syjamskie. Oczywiście technika, moda i oczekiwania klientów zmieniają się, więc coraz częściej nowo powstające projekty bliźniaczej zabudowy nie składają się z dwóch identycznych domów.
Projekty wolno stojących domów — szczególnie gdy nie posiadają zbyt wielu łuków czy załomów, a pokryte są prostymi, dwuspadowymi dachami — łatwo ze sobą łączyć w pary. Wówczas wystarczy, że wprowadzimy drobne zmiany, jak choćby rezygnacja z okien w ścianach, którymi się budynki będą stykały — i już można budować bliźniaka. Bliźniakiem idealnym jest budowa według projektu, który traktuje dwa domy jako jedną i nierozerwalną pod kątem konstrukcyjnym i architektonicznym bryłę, będącą wzorem symetrii.
Co zyskujemy przy zabudowie bliźniaczej?
Przede wszystkim ograniczamy wydatki. Bliźniaki idealnie nadają się, z racji mniejszej powierzchni budowlanej, na wąskie (tańsze) działki. Dzięki wspólnej ścianie dwóch budynków zaoszczędzamy naprawdę sporo miejsca, które możemy następnie zagospodarować w postaci ścieżek, klombów czy trawników. Podział działki budowlanej na parcele jest bardzo opłacalny na obszarach, gdzie ceny ziemi są wysokie, na przykład tam, gdzie istnieje już rozbudowana sieć sklepów, dróg i instytucji użyteczności publicznej.
„Zrośnięte domy” to również oszczędność ciepła, a więc ograniczenie wydatków na ogrzewanie. Podobne oszczędności generujemy przy okazji pozostałych mediów i wszelkich prac porządkowych czy konserwacyjnych. Jeżeli bliźniaki są inwestycją rodzinną, ich konstrukcja jest o wiele lepsza niż dom wielorodzinny. Dzięki zabudowie segmentowej poszczególne klany rodzinne zyskują swoją przestrzeń i znaczną niezależność.
A teraz trochę dziegciu w tej beczce miodu – minusy zabudowy bliźniaczej
Niestety zabudowa bliźniacza nie jest wolna od wad, choć nie dotyczą one bezpośrednio samej idei posiadania tego typu domu. Największe znaczenie ma tzw. czynnik ludzki. Jeżeli sąsiad z sąsiadem nie porozumie się już na samym początku, a ustalenia nie będą konsekwentnie przestrzegane i egzekwowane, to lepiej zrezygnować z połączonych domów.
W przypadku rodzin jest w tej materii łatwiej, ale już dogadanie się dwóch zupełnie obcych sobie ludzi stanowi poważne wyzwanie. Od samego początku inwestorzy powinni stanowić zgrany duet, który zamiast na własne interesy i zachcianki – potrafi postawić na kreatywną współpracę. I taki cel powinien przyświecać zarówno w trakcie budowy, jak i dalszego sąsiedztwa.
Nic tak nie razi w oczy przy bliźniakach, jak niezaplanowane różnice między nimi. I tutaj też wszelkie zmiany zewnętrzne powinny być przedyskutowane i ustalone pomiędzy stronami. W innym przypadku „zmysł artystyczny” jednej z nich może bardzo zaszkodzić wizerunkowi drugiej.
Łącząc dwa domy ze sobą, warto byśmy pamiętali o… akustyce. Tak! Odpowiednie wytłumienie potrafi odizolować dźwięki z domu sąsiada. Dodatkowo prawidłowo izolowana ściana znacząco przyczyni się do oszczędności w sezonie grzewczym.
Budowa bliźniaków to nie jest wyzwanie dla samotników. Powinniśmy mieć w sobie pokaźną porcję tolerancji, empatii i zrozumienia dla innych – dla naszych sąsiadów, z którymi przyjdzie żyć „przez ścianę” przez następnych, parę ładnych lat.